wtorek, 5 kwietnia 2011

"Jak długo na Wawelu(...)"

W ostatniej kolejce ekstraklasy Wisła Kraków w obecności 18 tysięcy kibiców pokonała Jagiellonie Białystok 2-0. Miałem przyjemność być przy Reymonta.

Co innego mecz w telewizji, co innego przeczytanie relacji, co innego uczestniczenie w spotkaniu jako przysłowiowy "12 zawodnik". Teoretycy sportowi nie zdają sobie sprawy z uczuć, emocji, sił jakie wydzielają się w człowieku podczas takiego spotkania. Teoretycy piłkarscy nie mają także pojęcia jakie to uczucie śpiewać do utraty głosu i skakać do utraty tchu przez 90 minut.

Społeczeństwo jest wrogo nastawione do piłkarskich kibiców w Polsce. Zresztą nie ma się co dziwić: patologiczne przykłady ataku "kibica" Legii na jednego z zawodników, wejście na trening swojego klubu kiboli Górnika Zabrze nie daje dobrego świadectwa osobom, chodzącym regularnie na piłkarskie areny. Jednak jest to stereotyp często nie mający nic wspólnego z rzeczywistością.

Kibice piłkarscy to nie tylko agresja, przemoc, ustawki, chuligaństwo. To także zbiórki pieniędzy na bilety dla niepełnosprawnych dzieci, wizyty w hospicjum ze znanymi piłkarzami (o tym się nie mówi i nie pisze), ale przede wszystkim jest to miłość i pasja. Miłość do swojego klubu. Pasja, która nie przemija.

Tego wszystkiego nie da się opisać, to trzeba zobaczyć. W końcu: "Jak długo na Wawelu brzmi zygmuntowski dzwon, tak długo nasza Wisła, zwyciężać będzie wciąż!".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz